Unboxing – pudło w pudle
Możliwe, że zastanawiacie się, dlaczego w ogóle poruszam kwestię opakowania obudowy w treści recenzji. Możliwe też, że nie zwracacie uwagi na opakowanie sprzętu, który zakupiliście. Ja jednak wychodzę z założenia, iż opakowanie jest pierwszym krokiem zdradzającym, z jakiej klasy sprzętem mamy do czynienia, gdy zaczynamy z nim obcować. Ponadto opakowanie powinno stanowić solidne zabezpieczenie na czas transportu, nawet jeśli tylko jednokrotnego. MasterBoxa TD500 producent pakuje do dość klasycznego kartonu: nie posiada dodatkowych warstw czy usztywnień, boczne ścianki wyposażono w wycięcia tworzące wygodne uchwyty. Zewnątrz opakowania zdradza nam sporo informacji o sprzęcie, co także jest już standardem w branży i nie ma się tu do czego przyczepić. Sprzęt dotarł do mnie bez żadnych widocznych uszkodzeń. Styropianowe wyłożenie może nie zrobiło na mnie ogromnego pierwszego wrażenia, ale mimo wielokrotnego pakowania i rozpakowywania recenzenckiego egzemplarza obudowy nie mogę mieć zastrzeżeń do solidności opakowania. W samym kartonie w zasadzie znajdziemy jedynie obudowę – wszelkie akcesoria i elementy dodatkowe znajdują się w jej wnętrzu.
Wygląd zewnętrzny – lepszy profil MasterBox TD500

Cooler Master kojarzy mi się z producentem starającym się trzymać aktualnych, głównych nurtów w branży, ale zawsze przy okazji dorzucającym coś od siebie. Jakiś detal, który zwykle sprawia, że bez patrzenia na logotyp umieszczony gdzieś na produkcie będziemy mogli pokiwać głową i spokojnie powiedzieć: „Tak, to Cooler Master”. Te detale nie zawsze są pozytywnie odbierane przez społeczność entuzjastów, ale nadają produktom dodatkowego, nienachalnego charakteru. Nie inaczej jest w przypadku MasterBox TD500 w wersji Mesh – obudowa posiada dość klasyczną bryłę i zestaw udogodnień, których obecność już nie zaskakuje, a jest wręcz wymagana przez użytkowników. Jednocześnie Cooler Master dorzucił coś od siebie.
Front obudowy – tytułowy Mesh
Obudowy z serii MasterBox TD500 występują w dużej liczbie wariantów. Różnią się przede wszystkim panelem frontowym oraz bocznym i nieznacznie elementami w środku konstrukcji. GamesGuru otrzymało do recenzji wersję TD500 Mesh, z usprawnieniami wprowadzonymi w 2021 roku. Frontowa część obudowy jest zatem najbardziej charakterystycznym jej elementem – trapezoidalna rama, zwężająca się ku frontowi, opatrzona jest tytułową siatką mającą za zadanie utrzymać możliwie maksymalną przewiewność obudowy i zatrzymać część kurzu wtłaczanego do środka przez wentylatory. Sam panel frontowy wraz z siatką są fantazyjnie powyginane, przez co obudowa wizualnie staje się ciekawsza i przyciąga oko. To tutaj także znajdziemy najbardziej widoczne logo producenta.

Siateczka ma na tyle duże otwory, by ukryte za nią wentylatory były wyraźnie widoczne, szczególnie że te fabrycznie zamontowane posiadają podświetlenie ARGB.
Panel wykonano z tworzywa, siateczka jest zaś aluminiowa. Od spodu posiada wycięcie, za które można złapać, by go zdemontować do czyszczenia lub gdybyśmy chcieli zmienić wentylatory. Nie udało mi się jednak zdjąć tego panelu bez otwierania panelu bocznego i poluzowania przynajmniej jednego z dolnych zatrzasków. Oznacza to, że aby dokładnie wyczyścić frontowy mesh, będziemy zapewne musieli ściągać przy okazji panel boczny – albo by pomóc sobie z demontażem, albo by przytrzymać łopatki wentylatorów frontowych przy czyszczeniu sprężonym powietrzem lub odpowiednio przystosowanym odkurzaczem.

Górna część panelu frontowego to interfejs przedni, wyposażony dość skromnie: dwa porty USB 3.0 typu A, złącza audio dla słuchawek oraz mikrofonu, przycisk power oraz reset, a także dioda informująca o pracy dysku twardego.
Panele boczne – zaskoczenie?
Panele boczne obudów zwykle nie są wybitnie ciekawym elementem konstrukcji – kiedy na rynek zaczęły wchodzić obudowy z panelami ze szkła hartowanego i była to nowość, to oczywiście żywo się o tym dyskutowało. Teraz praktycznie oczekuje się, że jeden z paneli bocznych będzie przeszklony. To, na co powinniśmy jednak zwracać uwagę w przypadku takich paneli, to system ich montażu. W przypadku TD500 system jest dość prosty i estetyczny, a także bezpieczny. Panel przymocowany jest przy górnej krawędzi szkła dwiema śrubami osadzonymi w gumowych przepustach, które po odkręceniu nie powinny same wyskoczyć z miejsca i trudniej je pogubić. Po odkręceniu śrub musimy panel odchylić ku sobie i unieść – w dolnej części przytrzymywany jest przez wyprofilowany kawałek blachy – odpowiedni element znajduje się też na panelu.

Krawędzie szkła opatrzono dość szeroką, czarną opaską przyklejoną od wnętrza – jest to prosty zabieg, który bardzo skutecznie ukrywa krawędzi konstrukcji obudowy oraz system montażu, czyniąc całość bardziej estetyczną. Samo szkło jest delikatnie przyciemniane, a na jego powierzchni wycięte są przecinające się linie tworzące interesujący wzór, ciekawie załamujący światło padające z LED-ów wewnątrz naszej maszyny.

Panel prawy nie wyróżnia się niczym ciekawym – montaż jest tutaj całkowicie klasyczny, w dodatku sama blacha jest, tak jak w reszcie obudowy, dość cienka. Nie wyposażono go także w żadną matę wygłuszającą.
Tył obudowy
Jedna z najmniej oglądanych części obudowy – jej tył – w przypadku TD500 jest dość klasyczny. Zobaczymy tu miejsce na montaż wentylatora tylnego, aczkolwiek fabrycznie producent zdecydował się nie instalować tutaj nic. Ze względu na wymiary obudowy zmieścimy tutaj jedynie wentylator 120 mm, ale za to obecne są tutaj gumowe wkładki antywibracyjne.

TD500 Mesh zaopatrzone jest w siedem poziomych slotów na karty rozszerzeń oraz zero slotów pionowych. Reszta wolnego miejsca na tyle jest mocno perforowana, co powinno pozytywnie wpłynąć na przewiewność konstrukcji.
Zasilacz nie jest montowany przy pomocy dedykowanej ramki – musimy umieścić go w obudowie i przykręcić bezpośrednio do tylnej ściany. Jest to detal pozwalający zaoszczędzić odrobinę w kosztach produkcji sprzętu, użytkownikowi ułatwia zaś instalację samego zasilacza – producenci już nas raczej do tego udogodnienia przyzwyczaili, dlatego jego brak lekko zaskakuje.
Górny panel TD500 Mesh
Gdy zerkniemy na górną część obudowy, zobaczymy jedynie duży filtr przeciwkurzowy. Praktycznie cały ten panel to sporych rozmiarów otwory wraz z szynami montażowymi dla wentylatorów lub chłodnic. Producent zdecydował się przykryć go bardzo podstawowym filtrem przeciwkurzowym w postaci siateczki z paskiem magnetycznym. Taki filtr bardzo łatwo się ściąga (także przez przypadek) i jeszcze łatwiej czyści, ale nie należą one ani do najestetyczniejszych, ani najskuteczniejszych.

Spód obudowy
Spód obudowy zdradza kolejne oszczędności, gdyż nie znajdziemy tu miejsca na montaż opcjonalnego wentylatora, filtr przeciwkurzowy dla zasilacza to zaś najbardziej podstawowa opcja, jaka istnieje w branży – luźna siateczka docięta na wymiar, przytrzymywana jedynie przez sześć kawałków dogiętej blachy. Taki filtr oczywiście swoje zadanie w pewnym stopniu spełnia, bardzo łatwo się go demontuje, ale ponowne założenie w zasadzie wymaga podniesienia obudowy, ponieważ siateczka jest zbyt miękka, by ją wsunąć na miejsce, a montaż po omacku jest praktycznie niewykonalny.

Wnętrze – to, co liczy się najbardziej?
Środek TD500 Mesh jest w zasadzie całkowicie czarny – jedyne, co przyciąga wzrok innym kolorem, to łopatki wentylatorów przednich, które są mlecznobiałe, by lepiej rozprowadzać światło dochodzące z diod ARGB, w które je wyposażono.
Komora główna
Najważniejszy element wnętrza TD500 Mesh jest schludny i nowoczesny, aczkolwiek tutaj obudowa ta niczym nadzwyczajnym nas nie zaskoczy. Najbardziej chyba rzuca się w oczy bateria trzech wentylatorów na froncie, upchnięta za dodatkową ramą montażową, dzięki czemu ukrycie trzech przewodów zasilających oraz kolejnych trzech sterujących podświetleniem jest relatywnie proste. Niestety otwarta konstrukcja powoduje, że przewody panelu frontowego nie są już tak dobrze ukryte, ale schludne, czarne izolacje i oploty powodują, że ten element nie rzuca się w oczy bardziej niż w sprzęcie konkurencji.

Maskownica piwnicy zasilacza nie jest wentylowana od góry, więc zasilacz w TD500 Mesh powinniśmy instalować jedynie w pozycji z wentylatorem skierowanym ku dołowi. Maskownica posiada jednak wycięcie z boku, które powinno ucieszyć wszystkich tych, co swoją jednostką zasilającą lubią się pochwalić. Górna część pokrywy pozwoli na instalację dwóch dysków 2,5″, jeżeli taki sprzęt także lubimy eksponować. Umieszczono tutaj też prawie niewidoczny napis „Designed by Cooler Master”. Maskownica nie sięga przodu obudowy, pozostawiając miejsce na instalację chłodnicy frontowej, ścianka skierowana ku wentylatorom w tej części obudowy jest zaś perforowana, by pozwolić na wtłaczanie świeżego powietrza do klatki na dyski.

Tacka na płytę główną otoczona jest dużą liczbą przepustów na przewody, ale tylko te na prawo opatrzono estetyczną gumą – reszta jest po prostu pusta. Są one natomiast rozmieszczone strategicznie i żaden nie powinien być zbyt mały, by skutecznie ułożyć dowolne przewody naszego sprzętu.

Za tacką płyty głównej
Gdy zdejmiemy prawy boczny panel TD500 Mesh, ukaże nam się plątanina dużej liczby przewodów – poza standardowym zestawem przewodów panelu przedniego obecne tutaj są także dodatkowe przewody dla trzech wentylatorów frontowych (każdy z nich posiada dwa kable), zasilający oraz od sterowania diodami ARGB.

Miejsca na przewody w tej części obudowy nie jest za wiele – bo niecałe 2 cm – ale spotykałem znacznie gorsze przypadki. Ze względu na grubość blachy i sposób montażu panelu bocznego zalecałbym zasilacze wyposażone w płaskie wiązki przewodów, by uniknąć sytuacji, w której obudowę dosłownie musimy dociskać kolanem, by ją tylko zamknąć.
Same punkty pozwalające na ułożenie przewodów są rozmieszczone dokładnie tam, gdzie będziemy ich potrzebować. Jest ich też bardzo dużo, dzięki czemu dowolne kable powinno udać się schludnie tutaj umieścić.
Klasycznie już znajdziemy tutaj także miejsce na dwa dyski w formacie 2,5″, podwieszone za płytą główną.
Piwnica – schowek na zasilacz i dyski
Instalacja dłuższych zasilaczy w TD500 Mesh będzie wymagała demontażu umiejscowionej tutaj klatki na dyski, nawet jeśli finalnie zostanie na nią dość miejsca – ze względu na brak ramki montażowej dla PSU w tylnej części zasilacz musimy wsunąć od boku. Miejsce na jednostkę zasilającą opatrzono nóżkami antywibracyjnymi.

Sama klatka na dyski to dwie ścianki przykręcone do podłogi obudowy oraz do maskownicy na piwnicę oraz dwie plastikowe tacki. Konstrukcja ta spełnia swoją rolę, choć osobiście nie jestem fanem plastikowych sanek na dyski. Cooler Master jednak zdecydował się na bardziej rozbudowane sanki z tworzywa – zamiast rozginać plastik, by zamontować dysk, musimy wcisnąć niewielki przycisk na sankach, który pozwoli nam je rozsunąć, włożyć dysk i zatrzasnąć z powrotem. Operacja ta zajmuje kilka sekund, konstrukcja sanek wydaje się zaś być pomysłowa i elegancka.
Akcesoria – czyli gdzie podziały się oszczędności
Pozwoliłem sobie temat akcesoriów dołączanych do obudowy pozostawić na koniec omówienia wnętrza konstrukcji z dwóch powodów. Ewidentnie producent w kilku miejscach postanowił zrezygnować z niektórych udogodnień, do których przyzwyczailiśmy się w tej półce cenowej – otrzymaliśmy za to kilka dodatkowych akcesoriów.

Poza standardowym zestawem wszelkich śrub montażowych, opasek zaciskowych czy gumek antywibracyjnych dla dysków znajdziemy tutaj dołączony rozdzielacz do zasilania wentylatorów 3-pin, dzięki czemu zainstalowane trzy wentylatory frontowe będziemy mogli podłączyć pod jedno wejście na płycie głównej. Ponadto otrzymujemy podobny rozdzielacz dla przewodów ARGB, który pozwoli podłączyć podświetlenie tych wentylatorów pod jedno wejście na płycie głównej dowolnego producenta (rozdzielacz posiada dwa rodzaje wtyczek). Gdyby tego było mało, jeśli nasza płyta główna nie posiada złącz ARGB lub nie chcemy z nich korzystać dla wentylatorów frontowych, Cooler Master dołącza do najbogatszego wariantu TD500 także niewielki kontroler, który dostarczy zasilanie do LED-ów za pośrednictwem jednego przewodu zasilającego SATA, ale pozwala na kontrolowanie podświetlenia poprzez kilka predefiniowanych ustawień za pomocą wbudowanego przycisku lub poprzez podłączenie frontowego przycisku Reset, zmieniając tym samym jego funkcję.
Cooler Master MasterBox TD500 Mesh – podsumowanie testu
Muszę przyznać, że TD500 Mesh to pierwsza obudowa tego producenta zaklasyfikowana do serii MasterBox, z którą miałem styczność.
Cooler Master poczynił wiele drobnych oszczędności, by utrzymać obudowę w konkretnym progu cenowym i móc dostarczyć niestandardowy zestaw akcesoriów. Moim zdaniem bardzo wyraźnie widać tutaj dwa elementy, na które położono nacisk: maksymalna przewiewność obudowy, by zapewnić możliwe najlepsze chłodzenie komponentów, ale także ich prezentacja – stąd trzy frontowe wentylatory uzbrojone w diody ARGB. Zdecydowanie do tej obudowy zalecałbym przełożenie jednego z tych wentylatorów na tył lub po prostu dokupienie kolejnego, co powinno dodatkowo podnieść możliwości chłodzenia komponentów.

Nacisk, który położono na przewiewność, niesie ze sobą też pewne wady – obudowa będzie zaciągać przez te wszystkie otwory duże ilości kurzu, których fabryczne filtry nie mają szansy zatrzymać. To oczywiście uzależnione jest od środowiska, w jakim pracuje sprzęt – jeśli nie ma tam zbyt wiele kurzu, to nie będzie stanowić problemu, ale jeśli mamy dywany, zwierzaki i nie sprzątamy dostatecznie często, komputer w TD500 Mesh momentalnie pokryje się warstwą kurzu.
To oczywiście sprowadza się do wyważenia tych aspektów: chłodzenia i szczelności. Cooler Master niekoniecznie położył nacisk w złym miejscu – wręcz przeciwnie – ale użytkownik musi być tego świadomym, by móc z tego sprzętu wycisnąć jak najwięcej.
Komu zatem sugerowałbym kupno MasterBox TD500 Mesh? Komuś, komu zależy na wyglądzie sprzętu, ale przede wszystkim na jego wydajności i chłodzeniu a przy tym znajdzie w swoim budżecie miejsce na kilka dodatkowych wentylatorów. Jeśli jednak wielokolorowe oświetlenie LED nie jest waszym priorytetem, warto dwa razy zastanowić się nad zakupem, bo być może znajdziecie ciekawszą propozycję, bardziej dopasowaną do waszych potrzeb.