Test chłodzenia Cooler Master ML240L V2 RGB White Edition – tanie i wydajne AiO dla każdego

29 stycznia 2022,
05:51
Kamil Lubelski

Na łamach portalu GAMESGURU udało nam się stworzyć już wiele testów i recenzji chłodzeń AiO, a jedna z nich dotyczyła modelu MasterLiquid ML240L RGB od firmy Cooler Master. Przyszedł czas na sprawdzenie odświeżonej wersji tego produktu, czyli wariant ML240L RGB V2 – tym razem dla dodatkowego urozmaicenia w kolorze białym. Pora przekonać się, czy to niewygórowane cenowo urządzenie charakteryzuje się wystarczająco dobrą wydajnością, kulturą pracy i jakością wykonania, by zasługiwało na miejsce w komputerach konsumentów, oraz czym różni się względem starszej rewizji.

Test Cooler Master ML240L V2 RGB White i chłodzenie w obudowie
Nagroda GAMESGURU - "Świetna cena"

To, co naprawdę cieszy w chłodzeniu Cooler Master ML240L V2 RGB White, to wydajność oraz kultura pracy. Nawet w porównaniu do zdecydowanie droższego Krakena Z63 marki NZXT, model tajwańskiego producenta wypada naprawdę bardzo dobrze, plasując się w naszych testach na podobnym lub niewiele gorszym poziomie. Jakość wykonania również pozytywnie zaskakuje. Plastiki nie sprawiają wrażenia tanich, a wykończenia są dopracowane. Jeżeli chodzi o montaż oraz wygląd, model ten charakteryzuje się prostotą i elegancją. Pochwała również należy się za dołączany do zestawu kontroler RGB. Oczywiście nie można przy ocenie ML240L V2 pominąć drobnych wad w postaci chociażby zbyt sztywnych węży, jednak są one na tyle niewielkie, że w żaden sposób nie przekreślają końcowej, bardzo dobrej oceny. Cooler Master ML240L V2 RGB zdecydowanie zasłużył na notę 4,5 oraz nagrodę Świetna Cena.

4.5 /5
Nagroda GAMESGURU - "Świetna cena"
  • Niska cena w stosunku do konkurencji
  • Bardzo dobra jakość wykonania i wykończenia
  • Wydajność dorównująca AiO wyższej klasy
  • Łatwy i szybki montaż na AM4
  • Kultura pracy na wysokim poziomie
  • Dołączony kontroler RGB
  • Praktycznie zaprojektowane pudełko
  • Duży wachlarz schematów RGB
  • Wentylatory nie pasują wizualnie – są zbyt archaiczne (np. brak białych śrubek)
  • Przydałaby się dodatkowa warstwa pianki ochronnej
  • Trochę zbyt sztywne węże, które nie ułatwiają ułożenia
  • Przydatna byłaby możliwość korzystania z kontrolera za pomocą przycisku reset

Kompatybilność:

  • LGA2066/2011-v3/2011/1156/1155/1151/1150/1200
  • AM4/AM3+/AM3/AM2+/AM2/FM2+/FM2/FM1

Radiator:

  • Rozmiar radiatora: 277 × 119,6 × 27,2 mm
  • Materiał radiatora: Aluminium

Wentylatory:

  • Liczba wentylatorów: Sickleflow 2 × 120 mm RGB
  • Kontrola obrotów: 4 – pin PWM
  • Prędkość obrotowa: 650 – 1800 obr./min. (± 5%)
  • Maksymalny poziom hałasu: 6 – 27 dB
  • Maksymalny przepływ powietrza: 62 CFM
  • Rozmiar wentylatora: 120 × 120 × 25 mm
  • Złącze: 4 – pin PWM
  • Napięcie zasilające: 12 V
  • Podświetlenie: RGB

Pompa:

  • MTTF: 70,000 godzin
  • Maksymalny poziom hałasu: <15 dB
  • Napięcie zasilające: 12 V
  • Pobór mocy: 2,36 W
  • Złącze: 3 – pin

Dodatkowe informacje:

  • Miedziany blok wodny

Dołączone akcesoria:

  • Zestaw montażowy Intel i AMD
  • Śrubki montażowe

Gwarancja: 24 miesiące (producenta)

Pudełko i jego zawartość, czyli pierwszy raz z Cooler Master ML240L V2 RGB

Opakowanie, w którym są części AiO, prezentuje się bardzo schludnie i kolorowo, głównie ze względu na obecność grafiki przedstawiającej włączone RGB. Oczywiście nie każdemu może to przypaść do gustu, bo wolałby proste i stonowane pudełka, jak np. u Arctica (osobiście też takie bardziej mi pasują), ale tutaj całość i tak nie wydaje się za bardzo krzykliwa. Na opakowaniu znajdziemy wszystko, co jest na początek potrzebne i konieczne, łącznie ze specyfikacją modelu.

Najbardziej jednak spodobał mi się sposób otwierania, ponieważ wystarczy podnieść boczną część kartonu i od razu ukazuje nam się cała zawartość, bez dodatkowych czynności. Całkowicie inaczej jest to rozwiązane chociażby w Krakenie Z63 RGB od NZXT, którego też miałem przyjemność sprawdzić przy okazji tej recenzji. Tam sposób otwierania jest całkowicie klasyczny, czyli za pomocą „języczka”, który dopiero po wyjęciu pozwala wyciągnąć całą tekturę z częściami, więc Cooler Master tutaj wygrywa w kategorii łatwiejszego dostępu.

Zestaw chłodzenia Cooler Master MasterLiquid ML240L V2 RGB White Edition zawiera:

  • radiator wraz z wężami i pompą,
  • dwa wentylatory SickleFlow 120 mm,
  • elementy montażowe dla różnych podstawek,
  • przedłużki do wentylatorów oraz RGB,
  • kontroler RGB,
  • pastę termoprzewodzącą MasterGel,
  • instrukcję obsługi.

Poziom zabezpieczenia elementów wewnątrz opakowania

Jeśli chodzi o ochronę i elementy, to nie mam większych zastrzeżeń. Każda część jest zawinięta w folię i wyraźnie oddzielona specjalnie wyprofilowaną tekturą, więc estetyka jak najbardziej zasługuje na duży plus. Na wierzchu znajduje się też pianka amortyzująca, ale według mnie powinna być na wszelki wypadek grubsza, ponieważ przestrzeń pomiędzy kartonem a nią jest zbyt duża – istnieje niewielkie ryzyko, że może się coś uszkodzić podczas transportu na skutek dużego wgniecenia. Jedyny minus daję za brak jakiejkolwiek osłony wężów. Co prawda jest to element, który w trakcie transportu może się najmniej uszkodzić, ale brak zakrycia wpływa jednak negatywnie na efekt wizualny. Skoro wszystkie sztywne (metalowe, aluminiowe, plastikowe) elementy są w woreczkach, to giętkie białe węże również powinny się w nich znaleźć.

radiator i pompa

Wprowadzenie do testów chłodzenia Cooler Master ML240L V2 RGB White Edition

Zanim przejdę do najważniejszej części recenzji, czyli do testów, krótko przedstawię i opiszę platformę, która służy u mnie wyłącznie do testowania chłodzeń, oraz zaprezentuję parę przemyśleń dotyczących wykonania testów, a także montażu.

Platforma testowa – specyfikacja techniczna

  • Płyta główna: Gigabyte B450 Gaming X (BIOS F61a)
  • Procesor: AMD Ryzen 7 1800x (OC: 3,9 GHz, 1,35 V)
  • RAM: Goodram DDR4 4 GB GR2400D464L17S/4G
  • SSD: Samsung 256 GB NVMe MZVLB256HAHQ-000H1
  • Karta graficzna: Gainward 9500 GT DDR2 512 MB passive (+ dodatkowe radiatory)
  • Obudowa: Deepcool Matrexx 55 Mesh (brak wentylatorów)
  • Zasilacz: Thermaltake BX1 450W
  • Pasta termoprzewodząca: Arctic MX-5
  • Sonometr: Benetech GM1352
  • System operacyjny: Windows 10 20H2 (19042.1081)
  • Oprogramowanie: Gigabyte SIV + HWiNFO + ycruncher + NZXT CAM dla Krakena Z63 (testy normalizacji)

Metodologia testowa oparta na AM4

Procesor po OC udało mi się ustawić na stabilnym poziomie 3,9 GHz przy napięciu 1,35 V. Pastę nakładałem metodą na krzyż, bez rozsmarowania, bez wygrzewania. Obciążenie syntetyczne wykonywałem za pomocą programu ycruncher (jeden pełny przebieg BKT, BBP, SFT, N64, HNT, VST). Cały zestaw obciążeń trwał około 20 minut i po każdym takim sprawdzeniu komputer był wyłączony również na około 20 minut w celu wystudzenia i wyrównania temperatur podzespołów. W zależności od testu (idle lub load) zostały użyte profile zasilania Windowsa: oszczędzanie energii oraz wysoka wydajność. Ma to szczególne znaczenie w przypadku ustawień stokowych, ponieważ schemat wysokiej wydajności automatycznie powoduje ustawienie najwyższego dostępnego domyślnego taktowania.

Temperatura otoczenia w pomieszczeniu zawsze wynosiła 26°C, a szum tła bez jakiegokolwiek dźwięku to około 31,5 dB. System posiadał zainstalowane wyłącznie podstawowe wymagane sterowniki oraz wymienione wcześniej oprogramowanie. Nie był podłączony do internetu, więc nie występował efekt „mielenia” w tle. Odczyt m.in. temperatur odbywał się za pomocą HWInfo64, Gigabyte System Information Viewer oraz NZXT CAM (wyłącznie w przypadku NZXT Kraken Z63 do pomiaru normalizacji).

Wszystkie testy odbywały się oczywiście w zamkniętej obudowie, aby jak najbardziej odwzorować realną sytuację w każdym komputerze. Każdy pomiar był wykonywany za pomocą PWM. Profil (schemat) krzywej wentylatorów na płycie Gigabyte B450 Gaming X, który był domyślnie na sztywno ustawiony w UEFI oraz SIV, to natomiast Podstawowy. Zestaw posiada kartę graficzną chłodzoną całkowicie pasywnie (z dodatkowymi radiatorami, które zmniejszyły ryzyko zwiększenia ciepła w środku obudowy), a także nie został w nim zamontowany żaden wentylator, ponieważ zależało mi na sprawdzeniu wyłącznie samej czystej wydajności, bez jakichkolwiek „przeszkadzaczy” i wspomagaczy. Dodatkowe wentylatory po pierwsze powodowałyby zakłócenie akustyki poprzez zwiększenie szumu, a po drugie prawdopodobnie obniżyłyby dodatkowo poziom temperatury w środku skrzynki (np. radiatora lub pompy).

Sposób i system montażu układu AiO

Różnica w montażu jest zauważalna praktycznie tylko w przypadku blokopompki, ponieważ to właśnie ją mocujemy oczywiście na IHS. Montaż radiatora nie ma większego znaczenia, bo będzie przebiegał tak samo praktycznie w każdej obudowie, w zależności od wyboru – front czy top (montaż na dole jest niepoprawny i powoduje szybszą awarię układu, najwyższy punkt radiatora powinien znajdować się wyżej niż pompa). Jeżeli natomiast chodzi o sam montaż na platformie AMD, to stwierdzam, że ten w założeniu i na tzw. pierwszy rzut oka jest bardzo prosty, logiczny oraz łatwy. W rzeczywistości jest podobnie, ale dla osób, które będą robiły to pierwszy raz, mam radę – bez nerwów.

Przede wszystkim nie ma konieczności zamiany fabrycznej podstawki oraz zaczepów AM4, więc to jak najbardziej wielki plus. Druga czynność to przykręcenie wsporników oraz śrub do pompy. To wszystko, całość jest gotowa do przymocowania. Tutaj trafiamy na ten moment, w którym początkujące osoby nie powinny się śpieszyć (oczywiście po uprzednim nałożeniu pasty). Jedyne, co trzeba zrobić, to nałożyć jedną stronę pompy na zaczep, a następnie to samo z drugiej. Kłopot polega na tym, że „haczyki” są bardzo luźne i nie zawsze mają ochotę szybko, a także łatwo się zaczepić. Gdy się to uda zrobić, to pozostaje nam jedynie równomiernie (na zmianę) dokręcać śruby najpierw ręcznie, a potem śrubokrętem. Nie wiem, czy w przypadku Intela jest równie łatwo, bo dysponuję tylko sprzętem AMD.

Jakość wykonania oraz wygląd całego chłodzenia

Jakość wykonania oceniam bardzo dobrze. Wszelkie połączenia są świetnie spasowane, a elementy krańcowe każdej części zakończone łagodnie, bez żadnego niedopatrzenia czy nierówności. Nie ma czegoś, co sprawiałoby wrażenie tandety i „chińskiej” taniości.

Radiator jest w całości w kolorze białym, łącznie z żeberkami. W mojej sztuce zauważyłem, że kilka z nich jest lekko powyginanych, ale nie uznaję tego za wadę, ponieważ nie wpływa to w żaden sposób na wydajność, a zdarza się w często w wielu sztukach radiatorów.

Wygląd to zawsze kwestia sporna i indywidualna, więc tu będę całkowicie nieobiektywny. Wizualna strona jest według mnie poprawna. Sprzęt nie wyróżnia się niczym szczególnym. Jest po prostu bardzo prosty, ale jednocześnie estetyczny i nie siermiężny. Najmniej przypadły mi do gustu wentylatory. Mam wrażenie, że nie pasują za bardzo do reszty elementów – zbyt się wyróżniają swoją „ciężkością”. Szczególnie jeżeli chodzi o dopasowanie do radiatora, który (patrząc na bok z logiem Cooler Mastera) wygląda ewidentnie elegancko. Wzornictwo wentyli zdecydowanie nie. Szkoda, że śrubki nie są w kolorze białym tylko srebrnym.

wentylatory SickleFlow 120

Węże wyglądają świetnie w materiałowym oplocie. Dobrze, że nie został tu zastosowany plastik ani guma. Niestety według mnie są zbyt sztywne i trochę to utrudnia manewrowanie w obudowie, szczególnie niewielkiej.

Masterliquid Cooler Master ML240L RGB V2 węże w radiatorze

Największą zaletą wizualną jest pompa, ponieważ nie zawiera zbędnych kolorków, a tylko to, co jest najważniejsze – podświetlane logo producenta, które nie krzyczy do nas milionem świateł. Jednocześnie jej kształt bardzo mi odpowiada, ponieważ jest bardzo klasyczny.

Masterliquid Cooler Master ML240L RGB V2 pompa z logiem

Podświetlenie LED w Cooler Master ML240L RGB White Edition

Jeżeli chodzi o efekt świetlny, to ani mnie nie zachwycił, ani nie zasmucił. Jednak wynika to pewnie z faktu, że nie jestem fanem komputerów-choinek. W związku z tym mam do tej kwestii dość sceptyczne podejście. Akceptuję delikatne, zdecydowanie nienachalne podświetlenie, nie każdego elementu blaszaka.

Cooler Master ML240L V2 RGB i podświetlenie blokopompki

Ubarwienie testowałem w aplikacji APP Center RGB Fusion, ponieważ Cooler Master nie udostępnia swojej apki do tego modelu. Najważniejsze, że AiO poprawnie reaguje na wszystkie polecenia, które mu zlecimy. Jeśli chcemy delikatnie, to będzie delikatnie. Jeżeli ma być mocne oświetlenie, to będzie mocne. Oczywiście dotyczy to zarówno pompy, jak i wentylatorów. Nie mogło zabraknąć także obsługi różnych trybów, takich jak oddychanie, muzyka czy stałe podświetlenie. Jeżeli ktoś jest entuzjastą ubarwiania swojego komputera, to z pewnością nie powinien być zawiedziony, ponieważ ML240L obsłuży wiele rodzajów podświetlenia, ale w dużej mierze zależy to też od tego, jaki program zostanie użyty.

Niebieskie podświetlenie RGB

W moim przypadku korzystałem z bezpośredniego podłączenia do płyty głównej i właśnie dlatego mogłem pobawić się wyłącznie za pomocą aplikacji od Gigabyte. Nie jest to jednak konieczność i tak jak to bywa w wielu przypadkach, można także zmieniać kolory, posiadając płytę główną bez złącza RGB/A-RGB. Tutaj z pomocą przychodzi dołączony kontroler. Choć nie jest to pomoc idealna, bo za każdym razem, gdy chcemy przełączyć kolor/ tryb lub wyłączyć RGB, to musimy zrobić to ręcznie bezpośrednio w obudowie – trzeba zadbać o w miarę sensowne miejsce na montaż. Rozwiązanie nie jest wygodne, ale trzeba docenić fakt, że jest i dzięki temu skorzystać może dosłownie każdy, niezależnie od płyty głównej.

Szkoda, że producent nie zadbał o możliwość podłączenia pod przycisk „reset”, który i tak jest bardzo rzadko używany, więc bez problemu mógłby zmienić swoje zastosowanie na korzyść RGB. Minusem jest fakt, że zasilanie (z niezrozumiałego dla mnie powodu) jest pobierane ze złącza MOLEX. Standardem w takich sytuacjach powinna być już SATA jako stałe źródło zasilania. Trzeba koniecznie o tym pamiętać, jeżeli płyta główna nie obsługuje RGB – sprawdź, czy na pewno posiadasz jedną wolną końcówkę MOLEX w zasilaczu.

Wyniki testów – ustawienia domyślne wentylatorów oraz głośności

Najważniejsza część recenzji to wyniki testów wydajnościowych i kultury pracy całego układu. Zapraszam do wykresów, które zawierają porównania z droższym modelem AiO marki NZXT oraz dziewięcioma chłodzeniami powietrznymi innych popularnych producentów. Wyniki składają się z testów w spoczynku oraz pod obciążeniem, zarówno przed, jak i po OC. Nie zabrakło także normalizacji pod kątem głośności, prędkości i temperatur. Jest to o tyle ważne, że w niektórych przypadkach dopiero te dwa ostatnie testy ukazują prawdziwe różnice, wady i zalety danego modelu.

Pomiary temperatur w spoczynku przed oraz po OC

Pierwsze dwa wykresy pokazują, jak testowany model sprawdził się w spoczynku, czyli bez uruchomionego jakiegokolwiek programu w tle. Na ustawieniach domyślnych, bez podkręcania, w każdym przypadku nie ma zaskoczenia. Również nasze AiO utrzymuje temperaturę około 30 stopni – bardzo zdrowo i normalnie, bez zdziwienia.

Podobnie sytuacja wyglądała, gdy procesor był już po OC. Według mnie wszystko zgodnie z oczekiwaniami, czyli wartości są wyższe o kilka stopni, ponieważ procesor pracował na wyższym, stałym napięciu, więc sytuacja jak najbardziej prawidłowa. Przede wszystkim najważniejsze, że zachowana była różnica w granicy kilku stopni, a nie przykładowo dziesięciu, w porównaniu do stanu idle.

Testy syntetyczne – obciążenie maksymalne przed i po OC

Tak naprawdę można uznać, że jest to pierwszy prawdziwy sprawdzian dla chłodzeń, w tym naszego AiO. Cooler Master znalazł się w czołówce zgodnie z przewidywaniami. Temperatura na poziomie 66 stopni Celsjusza w syntetyku to świetny, jeżeli nie rewelacyjny wynik.

O wiele ciekawiej robi się po OC na 3,9 Ghz, ponieważ jest to pierwszy poważny test pod obciążeniem dla ML240L V2. Jak sobie poradził z 1800x? Bardzo dobrze. Przede wszystkim różnica w stosunku do stanu bez OC, to tylko około 7–8 stopni. Przy okazji warto zwrócić uwagę na to, jakie modele wyprzedziły obydwa AiO.

Testy syntetyczne – głośność pracy oraz prędkość wentylatorów przed i po OC

Tutaj sytuacja wygląda analogicznie do powyższych wyników temperatur w spoczynku przed podkręceniem, czyli różnica praktycznie nie do usłyszenia, ponieważ tylko około 1 dB więcej niż szum tła w pokoju. Oczywiście jak najbardziej na plus, nie ma tu niczego ponad normę.

W tym przypadku zaryzykuję stwierdzenie, że jest identycznie. Spoczynek – niezależnie od napięcia procesora – powoduje na tyle małe obroty wentylatorów (należy tu zwrócić także uwagę na fakt, że pracująca pompa nie zwiększa głośności), że generowany hałas się praktycznie nie zwiększa w porównaniu ze stanem przed OC.

W skrócie mógłbym napisać „j.w.” i na tym zakończyć ten akapit, ale nie wypada, więc napiszę po prostu, że przy danym ustawieniu krzywej (przypominam, że w każdym teście jest identyczna) temperatury nie wzrosły na tyle, żeby odbiło się to na gorszej kulturze pracy – wynik dokładnie taki sam, jak w przypadku braku obciążenia. Mimo tego, że temperatury po maksymalnym obciążeniu dochodziły do ponad 70°C, co można zauważyć na wcześniejszym wykresie.

Bardzo podobna, wręcz analogiczna sytuacja po OC. Cooler Master bije się na zmianę z Krakenem Z63 o pierwsze i drugie miejsce. Cóż, 33 dB to niewiele więcej niż szum tła, więc zaryzykuję stwierdzenie, że zmiana jest nie do odróżnienia dla ludzkiego ucha (chociaż znajdą się pewnie wyjątki).

Czas na ostatnie cztery wykresy podstawowych wyników. Na początek różnice w prędkości wentylatorów w spoczynku przed OC. Od razu rzuca się w oczy teoretycznie najgorszy wynik ML240L, ale to tylko teoria. Co prawda wartość RPM jest większa niż produktu NZXT, ale w praktyce jest o wiele lepiej, bo nie przekłada się to na szczęście na większą głośność (wykresy wyżej).

Po podkręceniu po raz kolejny niewiele się zmieniło. Liczba obrotów na minutę wentylatorów SickleFlow 120 pozostała bez zmian. Bezpośredni konkurent z kategorii AiO (chociaż to oczywiście całkowicie inna półka wydajnościowa i jakościowa) uzyskał 100 obrotów więcej, ale w tym przypadku nie ma to żadnego znaczenia, jeżeli chodzi o praktyczną różnicę.

Nawet w przypadku obciążenia syntetykiem nie udało mi się zmusić wentylatorów do pracy szybszej niż około 1100 obr./min. Nie ma tutaj zaskoczenia, można się było tego spodziewać po wynikach głośności pracy. Również tego, że Kraken osiągnie lepszy wynik od ML240L i znajdzie się na pierwszym miejscu.

Oczywiście wyższe napięcie procesora oraz temperatura niewiele pomogły w tym, aby zmęczyć trochę bardziej łopatki wentyli. Wyniki i różnice analogiczne do poprzedniego wykresu. Różnica między Z63 a ML240L to około 200 RPM.

Wyniki testów – normalizacja prędkości wentylatorów oraz głośności

Przyszedł czas na, według mnie, najciekawszą część testów, ponieważ normalizacja pozwala w wielu przypadkach ujawnić prawdziwe wady i zalety chłodzeń procesorów. Takie, których nie będziemy w stanie dostrzec w klasycznych sprawdzianach. Zapraszam na znormalizowane wyniki pod kątem szumu, stałych obrotów wentylatorów oraz maksymalnej prędkości RPM. Sprzęty sprawdziłem wyłącznie po OC.

wentylator SickeFlow 120 mm

Testy syntetyczne – normalizacja głośności 34 dB po OC

Najważniejsze, co trzeba zauważyć, to znów bardzo wysokie miejsce oraz znów przegrana z Z63 i to całkiem spora, bo aż o 5–6 stopni. Oczywiście 72,8°C to świetny wynik. Bezpieczny i „chłodny”.

Kolejny raz obydwa AiO bardzo blisko siebie. Test prędkości wentylatorów przy stałej głośności na poziomie 34 dB potwierdza, że produkt Cooler Mastera świetnie sobie radzi i wcale nie odstaje niesamowicie od NZXT, a przypominam, że różnica cenowa jest już ogromna.

Testy syntetyczne – normalizacja prędkości wentylatorów 1200 RPM po OC

Przy 1200 RPM znów jesteśmy świadkami bardzo wyrównanej walki, ale trzeba koniecznie zaznaczyć jedną kwestię – Kraken Z63 był o ponad 1 dB głośniejszy, czyli przegrał tę bezpośrednią rywalizację. W praktyce oczywiście nie miało to większego znaczenia, bo różnica w wielu przypadkach była trudna do usłyszenia.

Testy, których najbardziej byłem ciekawy, ponieważ ukazują czystą miarodajną wydajność. Widzimy tu kolejny dowód na bardzo dobrą wydajność recenzowanego modelu AiO. Kolejna zmiana na podium, kolejna odległość w postaci 5–6 stopni Celsjusza, ale nie zmienia to faktu, że temperatura była bardzo zadowalająca.

Testy syntetyczne – normalizacja prędkości wentylatorów po OC – 100% RPM

Na koniec postanowiłem stworzyć bezpośrednie porównanie dwóch AiO i to nie byle jakie, bo dotyczące maksymalnej prędkości wentylatorów. Powód jest jeden – we wszystkich pozostałych testach nie było szansy (ze względu na krzywą i ogólną wysoką wydajność chłodzeń wodnych) na osiągnięcie najwyższych obrotów.

Krótko podsumowując te trzy wykresy, można stwierdzić, że przede wszystkim ML240L V2 ustępuje bardzo niewiele lub wcale swojemu konkurentowi, czyli NZXT Kraken Z63. Szczególnie widać to w przypadku temperatur. Tym bardziej jeżeli weźmiemy pod uwagę dwie kolejne grafiki. Maksymalna prędkość obrotowa to prawie 1800 RPM, czyli o około 300 więcej niż Z63, ale nie przeszkodziło to w tym, żeby kultura pracy różniła się tylko o 2 dB. Oczywiście jest to już różnica słyszalna, ale nadal mała, jeżeli weźmiemy pod uwagę wszystkie dane.

ML240L RGB V2 – porównanie do pozostałych modeli

Najważniejsza kwestia, którą trzeba zaznaczyć, to fakt, że AiO są w większości przypadków wydajniejsze od wersji powietrznych. Nie zawsze, ale najczęściej tak. Nie odkryłem tą informacją Ameryki, trzeba natomiast to zaznaczyć, jeżeli opisuje się całe zestawienie. Obydwa układy regularnie zamieniały się miejscami w czołówce. Najbliżej dwóch zestawów All-in-One w większości testów były: Fera 5/Dual, Fortis 5/Dual, Enermax ETS-F40-FS, Noctua NH-U12S oraz Scythe Fuma 2. Zdecydowanymi outsiderami były zaś Phantom od Gelida i Alpenföhn Brocken 3 (którego prywatnie uwielbiam, głównie ze względu na wygląd). Wyniki jednego i drugiego modelu nie okazały się dla mnie zaskoczeniem. Gelid wypuścił produkt ogromny, ale niestety wyraźnie gorszy wydajnościowo i, co najgorsze, bardzo głośny. Problemem Brockena 3 jest natomiast według mnie wolnoobrotowy wentylator, który osiąga maksymalnie 1100 RPM. Efekt to względna cisza, jednak kosztem wyższych temperatur.

wentylatory na białej chłodnicy

Testy pokazały i udowodniły kolejny raz, że do mocniejszych procesorów warto wybrać przeważnie AiO (lub lub klasyk klasyków Noctua NH-D15/S). W sprzętach średniej i najniższej klasy bez problemu poradzą sobie powietrzne chłodzenia za około 200–300 zł. Będąc przy cenie, warto wspomnieć bardzo dużą zaletę produktu Cooler Mastera. Kosztuje w dniu pisania recenzji mniej niż 350 zł. Tutaj dochodzimy do kwestii gustów. Jeżeli lubisz wygląd układów AiO, to ten model może być dla ciebie w zamian za jakiekolwiek powietrzne. Jeśli natomiast wolisz chłodzenie powietrzem, to na rynku znajdziesz wiele produktów w podobnej lub niższej kwocie, które nie będą wiele odstawały wydajnością i kulturą pracy. Chociażby Fortis 5/Dual lub Enermax ETS-F40-FS.

Podsumowanie, wnioski, opinia – kto będzie zadowolony z tego modelu?

Według mnie tak naprawdę każdy. Dla kogo jest ten model? Dla każdego. Nie jest drogi jak na AiO i to, co sobą prezentuje. W podobnej cenie otrzymamy wysokiej lub najwyższej klasy cooler powietrzny, który będzie takiej samej lub trochę gorszej jakości i wydajności, więc mogę śmiało stwierdzić, że wybór polega wyłącznie na osobistych preferencjach wizualnych i np. tym, jaką mamy obudowę.

Montaż jest bardzo prosty, nie wymaga wielu połączeń oraz praktycznie żadnej konfiguracji, ponieważ wystarczy tylko podłączyć wentylatory do płyty głównej lub kontrolera i… to wszystko. W przeciwieństwie do o wiele droższego i „mądrzejszego” Krakena, w którym wszystko jest kontrolowane za pomocą elektroniki w pompie. Zaznaczę tylko, że Z63 RGB kosztuje ponad 1000 zł. Wytknąć muszę sposób mocowania pompy dla niedoświadczonych, ale nie uznaję tego za wadę, bo nie różni się on niczym od wielu innych modeli tego typu.

wentylatory na chłodnicy AiO

Jeżeli chodzi o sam wygląd, to nie jestem ani zauroczony, ani zniesmaczony. Ładne, eleganckie, schludne AiO z (według mnie) trochę „ciężko” wyglądającymi i niepasującymi do reszty wentylatorami. Z pewnością poprawiłbym węże, a dokładnie ich możliwość wyginania, bo aktualnie jest po prostu ok. Rozumiem, że przekłada się to na jakość wykonania (grubszy oplot), ale nadal – trudniej się układa.

Kamil Lubelski

Ponad połowę swojego cudownego życia związany ze sprzętem komputerowym. Przez ostatnie kilka lat w szczególności z chłodzeniami procesorów. Irytują go regularnie powtarzane błędy w mowie oraz piśmie – czasami wręcz pedantycznie i do przesady. Mentalnie związany z kotami, czego efektem jest posiadanie jednego z pędzelkami. Nie przepada za tym, co masowe i popularne, więc jego opinie czasami mogą być niewygodne.