Jeżeli lubicie rozgrywać partyjkę w skrajnym skupieniu i nabożnej ciszy, to z marszu weźcie głęboki wdech, zanim usiądziecie do Rykowiska. I walerianę. Tu się krzyczy. Jest szybko, głośno i bez chwili na zastanowienie. A potem ryczy się ze śmiechu, bo ktoś zaćwierkał na kota.
Gwarno jak w zagrodzie
Rykowisko ze stajni Muduko jest prościutką, karcianą imprezówką mieszczącą się w małym pudełku. Cała gra to 57 kart, z czego 49 stanowią karty liczb w różnych kolorach o wartościach od 1 do 7, 5 to dwustronne karty zwierzaków. W decku ukrywa się jeszcze samotna karta zamieszania. Ta jedna karta robi cały klimat w grze. Jeżeli boicie się zapytać dlaczego, to z wyprzedzeniem tłumaczę. Karmiliście kiedyś żywy inwentarz o poranku? Wszystko drze się ile sił w płucach i można skończyć z kotem na głowie. Czyli kwintesencja Rykowiska.
Quiquiriquí!
Autorka Rykowiska, Paz Navarro Moreno specjalizuje się w małych, sprytnych karciankach. Pierwowzór, Berridos został wydany przez hiszpańskie 2D10 Juegos. Ilustracje w polskiej wersji mają bardziej karykaturalny niż kreskówkowy charakter rodem z francuskiej edycji od Laboudic. W grze to nic a nic nie przeszkadza, bo każdy wie, jak wygląda żaba. Okazało się jednak, że ja nie bardzo kumam płazy i wszyscy ze mnie rechotali. Różnice w poziomie decybeli podczas rozgrywki zależą wyłącznie od temperamentu graczy.
Porządek szczekania
W Rykowisko zagra od 2 do 5 graczy. Nie ma oficjalnego trybu solo, lecz jeśli nie straszne wam podejrzliwe spojrzenia sąsiadów, możecie eksperymentować. Grałem z autorskim Kotem-Botem i nie polecam.
Poprzeczkę wiekową ustawiono na 6 lat, lecz młodszy przychówek też się będzie dobrze bawił. Górną granicą jest 99 lat i mocne nerwy. To gra dla wyszczekanych.
Orkiestra zwierzęca bez dyrygenta
Każdy z graczy wybiera jedną z kart zwierzęcia i trzyma przed sobą, żeby wiadomo było, czy się na niego szczeka, kwacze lub pieje. Wszystkim rozdaje się po tyle samo kart z numerami, wśród których ukryte jest zamieszanie. Uczestnicy zabawy po kolei odkrywają po jednej karcie ze swojego stosu dobierania. Kiedy czyjeś sokole oko wypatrzy wśród odkrytych parę pasującą do swojej kolorem lub cyfrą, zaczyna się pojedynek. Starcie wygrywa ten, kto szybciej wyda z siebie odgłos zwierzaka z karty rywala. Proste. Banalnie proste. Ale tylko do momentu, kiedy wasz mózg zawiesi się pomiędzy hau a miau.
Zwycięzca konfrontacji na ryki przekazuje przegranemu swój stos wyłożonych kart, który pokonany musi dodać do swojej talii dobierania. Stosiki bardzo szybko wędrują pomiędzy graczami.
Gra kończy się, jeśli trzeci razy pojawi się karta zamieszania, lub ktoś pozbędzie się wszystkich swoich kart. W ty pierwszym przypadku zwycięzcą zostaje ten, kto posiada najmniej kart w stosie dobierania. Druga sytuacja tłumaczy się sama przez się. I zazwyczaj od razu ktoś krzyczy o rewanż.
O co tyle hałasu?
Niezwykle ważne jest ustalenie przed rozgrywką, jakie odgłosy należy wydawać dla każdego zwierzaka. Bardzo pomaga, kiedy wszyscy grają w jednej tonacji. O losie pojedynku na dźwięki wydawane paszczą mogą zadecydować milisekundy. To znakomicie nadaje się też do modowania gry, o czym już za chwilę.
Rykowisko jest prościutkie jak konstrukcja korytka, co nie znaczy, że nie posiada małego twistu. Kiedy komuś wyskoczy karta zamieszania może zrobić mały raban. Rozdaje pomiędzy wszystkich pozostałych swój stos kart wyłożonych i cieszy się, że ma z górki. Trzecie pojawienie się zamieszania kończy grę.
Trzeba mieć na uwadze rozstrzyganie wrzasków spornych oraz podwójnych pojedynków, gdy trzy karty pasują cyfrą i kolorem. Autorytet dobrotliwego gospodarza się przydaje.
Najfajniejsze w Rykowisku są nieuchronne pomyłki. Trafienie dopiero za trzecim razem w kwik-kwik może kosztować was zwycięstwo, ale zapewnia czystą, niewinną frajdę. Rykowisko jest głośne ale szybkie.
Wszystkie kolory muu
Rykowisko posiada wariant dwuosobowy, taki na dwie ręce. Można też odwracać kartę zwierzęcia po przegranym pojedynku, żeby następny razem, ktoś miał szansę się pomylić. W trybie hardkore’owym zakrywa się kartę zwierzaka, wystawiając na próbę skilla memory graczy. Dla skrócenia i skondensowania rozgrywki odkłada się niektóre karty do pudełka. Już fabrycznie gra dba o regrywalność. Ale niech was to nie powstrzymuje przed popuszczenie wodzy kreatywności.
Expert mode game plus
Gry dla dzieci nie są tylko dla dzieci. Ich prostota jest idealną pożywką dla domorosłych moderów.
W gronie włościan wymagaliśmy pełnego profesjonalizu. Wiemy, że pies, ale czy owczarek, buldog, a może chihuaua? Wśród ekspertów od popkultury pojawiły się między innymi Kobieta-Kot i Kermit. Pies Na Baby robił „How you doin’?”, a kiedy przyszło do Osła, wszyscy naśladowali mnie.
Dobrym fillerkiem można się dobrze bawić.
Głośny werdykt
Zanim wyniośle z wyżyn waszych kallaxów ocenicie Rykowisko jak banalnie prosty klon Buły Pizzy Kota Sera Kozy, pamiętajcie, że proste rzeczy wcale nie są takie łatwe, jak się na pozór wydaje. Przekonałem się o tym na własnej skórze podczas dojenia krów i oporządzania koni. Bolesny protip dla ciekawych: koń zawsze kopie do tyłu, a skubana krowa wali gdzie popadnie. Też możecie zapłakać nad rozlany mlekiem kiedy pierwszoklasista wymuczy sobie wygraną waszym kosztem.
Rykowisko sprawdza się jako gra dla jaj. Zdaje egzamin na szybki zapełniacz stołu. Pomaga wykrzyczeć się przed grą wieczoru. Nadaje się na rozchodniaczka. W większych dawkach może się przejeść jak każda imprezówka, lecz takie gry towarzyskie najlepiej działają w towarzystwie innych gier.