Dobrze skrojony garnitur, kapelusz i bandana naciągnięta na nos zakrywająca pół twarzy. Mężczyzna pewnie ściska w dłoni pistolet wycelowany w ochroniarza zakładu jubilerskiego. Piękna ekspedientka pakuje do worka kosztowności, czując strach, ale i jednocześnie coś ciągnie ją do nieznanego napastnika. Przekazanie worka z łupem, szybka akcja i dziewczyna zostaje zakładniczką, a złodziej porywaczem. Na zapleczu gdzie nikt ich nie widzi kobieta z czerwonymi z zawstydzenia i podniecenia policzkami wyznaje oprawcy że jest jej pierwszym… złodziejem. Sznur pereł ląduje za jej dekoltem, a na ustach odwzajemniony pocałunek. Pewny siebie, przystojny bandyta oddala się w ciemny zaułek, słychać już wycie syren, policja jest blisko, dama w opałach bezpieczna choć długo nie zapomni tej ekscytującej przygody.
Slick wraca z łupem do swojego, jak ma nadzieje, wkrótce już byłego szefa. Liczy, że świeżo upolowana biżuteria starczy na spłatę długu. Okazuje się jednak, że po powrocie z wojny w Filadelfii zmieniło się więcej niż mogłoby się Slickowi wydawać. W klubie burleski należącym do jego szefa, główną atrakcją jest jego kolejna własność. Piękna Caprice o krwistoczerwonych włosach i zmysłowym ciele, której wdzięki mogą oglądać każdego wieczora bywalcy klubu, nie mogąc posunąć się do niczego więcej, bo draby mafiosa pilnują, aby narzeczona bossa była otwarta tylko na jego umizgi. Ale pyszałkowatego Slicka i istną famme fatale Caprice łączy coś więcej niż zauroczenie, byli narzeczonymi, których rozdzieliła wojna, a stara miłość nie rdzewieje. Jak niebezpieczna jest to sytuacja, kiedy Slick potrafi przysparzać sobie jedynie wrogów przez swoje rozbuchane ego, a Caprice jest tyle przebiegła, co uległa wobec byłego kochanka wie zapewne każdy fan kina gangsterskiego. Enroco Marini wykorzystujący w swoim albumie Noir. Burlesque wyłącznie szarość i czerwień doskonale buduje klimat Ameryki lat 50tych.
Noir Burlesque, czyli piękne kobiety i gangsterzy zawsze w parze
Gangsterskie porachunki, piękne kobiety i twardzi mężczyźni. Historia może i nie oryginalna, ale dzięki szczątkowym dialogom i wspaniałym rysunkom klimat wylewa się z kart komiksu tak ,że aż słychać przygrywający w klubie smooth jazz. Pozycja obowiązkowa dla każdego fana klimatu pod warunkiem, że ma ukończone osiemnaście lat ,bo komiks nie oszczędza ani na brutalności ani na urokach przyjemności cielesnych.
Materiał do recenzji dostarczył Egomnt. Po zakup zapraszamy TUTAJ.