Często zadajecie sobie takie pytanie w trakcie seansu dziwnego kina? Tusk Kevina Smitha, japoński Funky Forrest czy The Lobster to jedne z przykładów filmów, które same wrzucają na usta widza pytanie WTF? po zakończonym seansie. Film Jima Hoskinsa Oślizgły dusiciel (org. The Greasy strangler) powoduje, że zwrot będziecie rzucać przed ekranem przynajmniej kilkadziesiąt razy z rzędu.
Big Ronnie to stary oblech mieszkający wraz z synem w zapuszczonym domu w slumsowej dzielnicy Los Angeles. Mieszka wraz z synem Braydenem, który jest czterdziestoletnim, zapuszczonym prawiczkiem, piszącym amatorskie fantasy w swoim pokoju, marząc o znalezieniu sensu życia i akceptacji ze strony swojego ojca, który przygarnął go po tym, jak został zmuszony do opuszczenia domu matki przez jej nowego partnera. Jego jedynym warunkiem, jaki musi spełnić, aby ojciec go nie wyrzucił na bruk to gotowanie mu potraw, które będą maksymalnie oślizgłe i pełne tłuszczu.
Mężczyźni utrzymują się z oprowadzania zagranicznych wycieczek o tematyce historii Disco. Prowadzą nieświadomych, zagranicznych turystów po losowych miejscówkach w mieście wmawiając im, że właśnie w tym miejscu powstał tekst jednego z największych hitów ery disco, kiedy to Bee Gees czy inne gwiazdy akurat stały tu czekając na podwózkę. Oczywiście nie mają absolutnie żadnych dowodów na poparcie tych historii, klienci muszą ufać swoim przewodnikom. Charyzmatyczny i zaborczy Ronnie dominuje nad swoim fajtłapowatym synem, zmuszając go do pomocy w swoich niecnych procederach. To jednak ma się zmienić kiedy Brayden poznaje Jannet. Nieatrakcyjną Latynoskę, która zwraca uwagę mężczyzny w czasie jednej z wycieczek. Ronnie odczuwa zazdrość i postanawia odbić synowi dziewczynę, jednocześnie wyładowując złość na syna dając wolną rękę swojemu nocnemu alter ego – oślizgłemu dusicielowi terroryzującemu ulice Los Angeles w poszukiwaniu ofiar.
Historia ekscentrycznej dwójki może się wydawać dziwna na pierwszy rzut oka. Ale tak naprawdę sam opis fabuły nie jest w stanie przygotować widza na to, co czeka go w trakcie seansu z Oślizgłym Dusicielem. Dzieło Jima Hoskinga wymyka się całkowicie spod wszelkich prób szufladkowania i klasyfikacji. Nie jest to ani horror komediowy w stylu Bad Taste Petera Jacksona, ani pastisz kina grozy. Greasy Strangler jest po prostu kinem maksymalnie dziwnym, nastawionym na zszokowanie widza i wprawienie w osłupienie. Żadna z napotkanych w filmie postaci nie jest standardowym przedstawicielem społeczności. Żeby wspomnieć tylko takie indywidua jak popylający w złotawych balerinach i noszącym świński ryjek Oinker czy niewidomy właściciel myjni samochodowej, w której Ronnie obmywa się z tłuszczu po dokonaniu kolejnej zbrodni dusiciela. Film emanuje całą paletą barwnych i oderwanych od rzeczywistości postaci, które wdając się w integrację sieją liniami absurdalnych onelinerów, które musiały zwalić z nóg każdego kto czytał scenariusz pierwszy raz.
Podczas całego seansu w każdej minucie byłem zaskakiwany. Nie udało mi się przewidzieć żadnego wydarzenia, ani tym bardziej zakończenia. Całkowicie pozbawiony jakiejkolwiek logiki scenariusz powoduje, że widz oglądając film może jedynie wytrzeszczać gałki oczne (byle nie tak mocno jak ofiary dusiciela) i otwierać coraz szerzej usta ze zdziwienia. Film ma słabe efekty gore i raczej nie ma szans, aby ktoś poczuł jakąkolwiek grozę, ale szereg absurdalnych sytuacji, które pozornie powinny być normalne (zakup hot-doga czy rozmowa o chipsach) powodują, że każda scena z obrazu jest po prostu złotem a Rola Micheala St. Michaelsa (Big Ronnie) powinna przejść do historii kina. Jeżeli więc oglądałeś Pink Flamingos Johna Walersa i nadal jesteś spragniony absurdu w kinie to po Oślizgłego Dusiciela sięgajcie śmiało. Zwłaszcza, że zmieszczony pod spodem link do YouTube nie odsyła do trailera, tylko do pełnego filmu. Ja oglądam od jakiegoś czasu raz na tydzień, was wyzywam żeby obejrzeć chociaż raz. Gore, absurd, szczypta pornografii i kompletny brak sensu i logiki. Złoto!
Strid