W czerwcu dowiedzieliśmy się, że Elder Scrolls 6 ma wyjść dopiero za ponad pięć lat, chociaż gra została ogłoszona jeszcze w 2018 roku, kiedy podczas targów E3 zaprezentowano krótki teaser informujący, że tytuł jest w preprodukcji. Co ciekawe, w tym samym czasie ujawniono Starfielda, który wyprzedził ES6 w planach wydawniczych. To jednak nie zmienia faktu, ze Howard ma wobec tego symulatora fantasy naprawdę dalekie i bardzo ambitne plany.
Elder Scrolls 6 ma być idealny
W wywiadzie dla GQ Todd został zapytany o swoje plany wobec Elder Scrolls 6, ale niestety nie mógł zdradzić za wiele. Jednak „chcąc być uprzejmym” powiedział, że nadchodzący tytuł ma spełniać rolę najlepszego symulatora świata fantasy. To oczywiście duże wyzwanie, ale gra ma bazować na technologii Creation Engine 2, która została stworzona właśnie dla ES6 i Starfielda. Aktualnie jest ona sprawdzana w kosmicznej odysei, więc na pewno Bethesda będzie mogła wyciągnąć mnóstwo wniosków.
Warto wspomnieć, że ostatnia część serii Elder Scrolls wyszła w 2011 roku. Biorąc pod uwagę odległą premierę Elder Scrolls 6, to luka pomiędzy nimi wydaje się ogromna. Nie oznacza to jednak, że Bethesda nic nie robi. Poza wspomnianym Starfieldem, ma także opiekować się Elder Scrolls Online. To ostatnie wraz z wielką popularnością Skyrima upewniło twórców, że marka ma się dobrze i mogą skupić się na innych projektach.
Howard zdaje sobie sprawę, że tyle lat pracy nad jednym tytułem może nie napawać optymizmem czekających graczy, ale po prostu Bethesda chce mieć pewność, że zrobi idealny symulator fantasy. Czy im się uda? Przekonamy się za około… 5 lat. Albo i więcej.