Nie wiem, czy wiecie, ale jak nie to się dowiecie: początkowo Overwatch miał być tytułem FPS MMO pod nazwą Project Titan. Postacie były niemal takie same, ale z jakiegoś powodu Blizzard postanowił wypuścić jedynie wersję PvP, chociaż plany były zupełnie inne. Zgodnie ze słowami Kellera plan był podzielony na kilka etapów. O ile samo Overwatch można porównać do czołgania się, o tyle wersja PvE była chodzeniem, a MMO biegiem. Wszystko poszło inaczej, niż planowali.
W tym tygodniu dowiedzieliśmy się o fakcie anulowania trybu PvE do Overwatch 2. Chociaż wiele osób straciło nadzieję, że po wielu opóźnieniach w końcu dostaniemy kampanię dla jednego gracza, to i tak ta informacja zawiodła wielu fanów serii Blizzarda. Jak się jednak okazuje pomysł „otwartej” gry nie był taki świeży, ponieważ pracowano nad nim od 2016 roku, czyli premiery pierwszego Overwatch.
A to i tak niejedyny zezłomowany pomysł twórców. Już za czasów Overwatch 1 mogliśmy otrzymać jego wersję MMO, ale ta koncepcja „nie działała” (słowa Aarona Kellera – reżysera serii) plus mogła znacząco odciągać graczy od właściwego tytułu.
Złe priorytety przy tworzeniu Overwatch
Zacznijmy od tego, że krótko po uruchomieniu pierwszej części w 2016 roku Blizzard zastanawiał się nad dalszym rozwojem projektu. Zamiast skupić się na produkcji, która okazała się niezwykłym hitem, zespół ciągle patrzył w przyszłość. Rozpoczęli pracę nad trybem PvE, do czego często przesuwano pracowników, co osłabiało pozostałe zespoły, a to dawało się odczuć w trakcie rozgrywki.
Jak mogliśmy zobaczyć w zwiastunie Overwatch 2 tryb PvE miał być podzielony na dwie części: Misje Bohaterów i Misje Fabularne. O ile te drugie w końcu trafią do gry, dając nam rozgrywkę kooperacyjną oraz nowe przerywniki filmowe, o tyle Misje Bohaterów straciliśmy na zawsze, a to one cieszyły się większym zainteresowaniem. Mogliśmy w nich nie tylko rozwijać, ale także modyfikować postacie. To wszystko okazało się zbyt trudne, więc zespół podjął trudną decyzję – usuwamy ten element.
Podjęta decyzja była spowodowana „troską o graczy”, a przynajmniej tak można zrozumieć słowa Kellera. Blizzard zdawał sobie sprawę, że nasze oczekiwania były ogromne, ale wiedzieli, że ich nie spełnią. Tu wchodzi inna kwestia, a mianowicie braki kadrowe. Studio ma zwyczajnie za mało pracowników, by w pełni dopracować i pilnować każdego aspektu Overwatch. Może to się kiedyś zmieni i Misje Bohaterów powrócą? Zobaczymy.